Jak w temacie- moim problemem są grzejące się tylne tarcze. Na wstępie zaznaczę, że ostatnimi czasy bardzo mało jeżdżę.
Problem zauważyłem (a właściwie usłyszałem) podczas jazdy- po pokonaniu odcinka ok. 15 km coś zaczęło głośno piszczeć. Nie wiem czy to istotne, ale dodam: pisk jakby na chwilę ustępował, gdy wykonywałem skręt kierownicą. Po zatrzymaniu się czuć było smród i bardzo rozgrzane tarcze, a także felgi. Gdy pchałem samochód na luzie - słychać było w tylnych kołach szmer/szuranie wynikający z tarcia.
Jako laik- od razu oddałem samochód do mechanika. Oto dalsza sekwencja wydarzeń:
1) Mechanik stwierdził, że zacisk się zablokował przez co tarcze zrobiły się purpurowe. Wymienił więc tarcze i klocki, a zaciski zregenerował, zmienił płyn, odpowietrzył. Niestety moja radość trwała krótko, bo najwyraźniej nie sprawdzili swojej roboty. Po ok. 5 km przyłożyłem rękę do tarczy i... się oparzyłem.
2) Wróciłem więc do tego samego mechanika z reklamacją. Tym razem stwierdził, że to pompa ABS jest walnięta i "nie odbija". Skoro tak trzeba- zgodziłem się na wymianę. Efektu żadnego. Znowu dostałem samochód niesprawdzony. To "szuranie", o którym pisałem na wstępie słychać nadal.
Z tym mechanikiem najwyraźniej nie ma o czym rozmawiać, lecz chciałbym poprosić Was o wskazówki zanim porozmawiam z następnym

Co może być przyczyną? co warto sprawdzić?
